Bardzo rzadko zdarza mi się kupować perfumy w ciemno.
Zapachy, to chyba jedyny obszar mojego życia, który tak dokładnie analizuję i
rzadko pozwalam sobie na spontaniczność i nieprzemyślane decyzje. Ale
oczywiście zdarzają się też sytuacje wyjątkowe. Tak właśnie było w przypadku
zapachu Madonny Truth or Dare Naked. Widziałam te perfumy u wielu osób,
przeczytałam masę pozytywnych recenzji, ale dopiero gdy usłyszałam, być może tylko
plotkę, że ten zapach ma zostać wycofany z produkcji, postanowiłam nadrobić
zaległości w testach. Po szybkim przeanalizowaniu nut, zachwycie flakonem i przejrzeniu
cen w internecie, zdecydowałam się kupić go jednak w ciemno. I…był to jeden z
moich lepszych zakupów od kilku lat.
Truth or Dare Naked to dla mnie prawdziwe zjawisko, i
kolejne potwierdzenie teorii, że wcale nie trzeba pachnieć drogo by pachnieć
dobrze. Madonna w drugiej odsłonie klasyka Truth or Dare serwuje nam piękny,
otulający, ciepły zapach, dzięki któremu usłyszałam już mnóstwo komplementów, a
mam go zaledwie od miesiąca.