piątek, 23 stycznia 2015

normcore wymyślili Polacy.


Jest środek wakacji. Końcówka lipca w nadmorskim, polskim kurorcie. Późnym popołudniem brzegiem Bałtyku przechadzają się setki, jeśli nie tysiące par. Jednym z nich jest Pan Stanisław w lekko pożółkłym, wyciągniętym podkoszulku, spodenkach w kolorze khaki i sandałach. Bez skarpetek. Trzyma pod rękę swoją małżonkę Marylę, którą czasami woła Mariolka, albo Marcia jak humor ma lepszy. Owa Mariolka, która jest na zasłużonym urlopie (pracuje jako nauczycielka klas 1-3) włożyła na siebie naprędce wyblakłą fioletową  bluzę zapinaną pod samą szyję, spodnie dresowe 3/4, sandały podobne do tych, które nosi mąż. I okulary. Kupiła ostatnio za 6,50 w dyskoncie. Nie przyglądała się czy jej pasują, bo były po promocji, więc wzięła. Co innego włoży później. Jak pójdzie ze Staśkiem na zakupy pod wieczór. Widziała wczoraj taką ładną bluzę, morelowa, z kryształkami przy piersi.  Założy espadryle, białe spodnie i białą tuniczkę, żeby podkreślić opaleniznę.
Kilka metrów od przechadzającego się małżeństwa siedzi na rozłożonej koszuli 22-latka. Przegląda najnowszy numer ELLE, a w nim sesje zdjęciowe, trochę stylizacji i tekst o normalsach i trendzie zwanym normcore. I zmienia się zupełnie perspektywa. Nagle całe towarzystwo dookoła niej staje się modne. Jak nigdy dotąd.


 #HardkorowaNormalność

wtorek, 13 stycznia 2015

m. micallef - mon parfum gold.

Kilka miesięcy temu zachwycałam się zapachem Mon Parfum Cristal M. Micallef. Dziś nadszedł czas na kolejną odsłonę klasycznego Mon Parfum – Mon Parfum Gold.

Mon Parfum Gold już od pierwszych chwil przenosi nas w świat orientu. Jednak ten, kto będzie szukał w nim ciężkich, duszących kadzideł może poczuć się lekko rozczarowany. Gdyż orient w wydaniu M. Micallef jest niejednoznaczny i nie wpisuje się w klasyczną interpretację tego klimatu.
Tę zapachową podróż rozpoczynamy teoretycznie owocami, jednak dla mnie są one jedynie tłem dla wybijających się od razu na pierwszy plan kwiatów otoczonych wanilią i piżmem. Ciężki charakter jaśminu i tuberozy łagodzi kwiat pomarańczy, mandarynka. Według mnie pojawia się tutaj jeszcze jeden, niezwykle istotny składnik, ale cóż to jest opowiem Wam za chwilę… Ciągle czuję jakbym balansowała na granicy zapachów orientalnych, kwiatowych i waniliowych. Nie jest to może jakieś nowatorskie zestawienie, jednak tworzy ono naprawdę oryginalny efekt i maluje mi przed oczyma piękny obraz.

środa, 7 stycznia 2015

podsumowania 2014 i plany na 2015.

Skończył się rok 2014. Odszedł, przepadł, zniknął. Pozostało po nim setki wspomnień. Tych lepszych, gorszych i tych, których nie chcemy pamiętać wcale.

Mogłabym zrobić całkiem spore podsumowanie i wymienić tutaj całą masę błędów, potknięć i fatalnych pomyłek, które przytrafiły się w branży mody, ale co się stało to się nie odstanie. Hejtowanie zostawmy profesjonalistom, skupmy się na tym co dobre i inspirujące.

Z początkiem roku założyłyśmy fanpage’a naszego bloga, gdzie lajków może nie ma ćmiliardy jak u niektórych, ale i tak i tak  jesteśmy super dumne z naszych 420 czytelników. Wrzucałyśmy tam (i dalej to robimy z wielką przyjemnością) archiwalne reklamy, kampanie, okładki, newsy poważne jak i te mniej. Nie obyło się też bez szalonych modowych pomysłów Ziu i małych zapachowych wpadek w moim wydaniu. Uczyłyśmy się od siebie wzajemnie, przy okazji (mam taką nadzieję) edukując odrobinę Was.

Modę można było oglądać z perspektywy taniego chałturzenia na ściankach, ale też traktować ją jako element wyższej kultury. Ten rok pozwolę sobie nieoficjalnie nazwać rokiem Yves Saint Laurenta. W kinach pojawiły się o nim dwa filmy –„Yves Saint Laurent” reż. Jalil Lesper i „Saint Laurent” reż. Bertrand Bonello, a na półkach księgarń „Listy do Yves’a” Pierre’a Berge, „Yves Saint Laurent. Niegrzeczny chłopiec.” autorstwa Lelievre Marie-Dominique i biografia Yvesa autorstwa Benaim Laurence’a. Całkiem sporo tego jak na 12 miesięcy.