Jeśli miałabym stworzyć ranking
perfum, dzięki którym słyszę najwięcej komplementów, zapachy Rihanny
zdecydowanie znalazłyby się w czołówce. Są to naprawdę dobre kompozycje,
których jakość jest o wiele większa niż cena. Dlatego często śmieszy mnie
reakcja ludzi jak mówię, że to zapach popowej piosenkarki, a nie Chanel czy
D&G, tak im się spodobał. Zawsze wtedy staram się wytłumaczyć innym, że nie
trzeba pachnieć drogo, żeby pachnieć dobrze i że nie jest żadnym obciachem
używanie perfum piosenkarek/aktorek. Trzeba po prostu umieć znaleźć coś
dobrego, pasującego do nas pośród tych setek nijakich, celebryckich zapachów.
Przyznam się szczerze, że nie
znam wielu perfum z tej półki, jednak mam kilka swoich ulubionych pozycji,
które często polecam też innym. Heat Beyonce, Darling Kylie Minogue, Halle by
Halle Berry i przede wszystkim wspomniane wcześniej - zapachy Rihanny.
Jako pierwszy poznałam Rebelle –
niezwykle słodki, trwały, intensywny. Kojarzy mi się on ze świeżo upieczonym
ciastem drożdżowym, obok którego ktoś postawił miskę z truskawkami, śliwkami i
która szybko znika, bo ten lekko chemiczny, owocowy akcent jest wyczuwalny tylko w
pierwszej fazie rozwoju perfum. Później zostaje już tylko otulająca, słodka kremowo-kawowa baza. Jeśli ktoś lubi, jak zapach ciągle zaskakuje i
się zmienia, to Rebelle zdecydowanie nie jest dla niego. Na szczęście mi ta
monotonia zupełnie nie przeszkadza i używam tych perfum na zmianę z Pi
Givenchy, kiedy mam ochotę na coś ciasteczkowego ;).
Będąc pod wrażeniem Rebelle,
sięgnęłam także po kolejny zapach Rihanny. Tym razem padło na Nude. To pozycja
bardziej świeża, która na mojej skórze ewoluuje bardzo typowo, na trzech
poziomach. Początek jest orzeźwiający, mocno owocowy z wyczuwalną gruszką i mandarynką.
Później świeżość znika i następuje faza kremowa, jakby ktoś dodał do tych owoców dużą porcję
serka mascarpone*. A koniec jest zaskakująco spokojny, waniliowy, który najlepiej pasuje
do towarzyszącej tym perfumom reklamie, z blond Rihanną owiniętą jakąś delikatną tkaniną.